Źródło: materiał na licencji: Newseria.pl
Zainteresowanie inwestycjami wodorowymi ze strony sektora prywatnego jest coraz większe: w tym roku ma ruszyć produkcja zielonego wodoru w ZE PAK, a realizowany przez Polenergię na Górnym Śląsku projekt H2Silesia, który zakłada budowę wielkoskalowej fabryki o mocy ok. 105 MW, otrzymał niedawno prawie 143 mln euro dofinansowania Komisji Europejskiej w ramach unijnej inicjatywy IPCEI Hy2Infra. Pomimo kolejnych inicjatyw w Polsce rozwój rynku wodoru wciąż napotyka jednak trzy główne bariery: regulacyjną, finansową i techniczną.
– Wodór jest niezbędny do tego, żeby w 2030 roku można było mówić o gospodarce zeroemisyjnej – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Emilia Makarewicz, członkini zarządu Polenergia H2Silesia. – Oczywiście wiele sektorów gospodarki możemy zdekarbonizować w oparciu o zieloną energię, ale są takie, gdzie jest to niemożliwe. Dlatego też wodór jest niezbędny jako zielony nośnik energii w tych sektorach. Jest też niezbędny, żeby stabilizować i móc dobrze zarządzać produkcją zielonej energii elektrycznej.
Zielony wodór (produkowany w procesie elektrolizy zasilanej odnawialnymi źródłami energii) to ważny element transformacji energetycznej, który ma pozwolić na uniknięcie emisji CO2 w trudnych do zdekarbonizowania sektorach przemysłu, takich jak: produkcja stali, cementu oraz transport morski i lotniczy. Jest też jedną z wiodących opcji magazynowania energii ze źródeł odnawialnych.
W lipcu 2020 roku Komisja Europejska opublikowała „Strategię wodorową dla neutralnej klimatycznie Europy”. Zielony wodór jest w niej wymieniany jako jeden z kluczowych nośników energii, który ma się przyczynić do realizacji Europejskiego Zielonego Ładu. Zgodnie z tą strategią do 2050 roku wodór ma być w UE w pełni zeroemisyjnym, ogólnodostępnym źródłem energii.
Wsparcie, głównie legislacyjne, dla rozwoju technologii wodorowych oferuje w tej chwili już nie tylko UE, ale i poszczególne państwa, w tym m.in. Polska, która w 2021 roku przyjęła własną „Strategię wodorową do roku 2030 z perspektywą do 2040 roku”. Zakłada ona m.in. zainstalowanie do 2030 roku ok. 2 GW mocy wytwórczych niskoemisyjnego wodoru i budowę ekosystemu innowacji dolin wodorowych.
Co istotne, Polska jest już w tej chwili trzecim producentem i jednym z największych konsumentów tego surowca w UE, ale jest to przede wszystkim szary wodór – produkowany w procesie reformingu gazu ziemnego lub innych węglowodorów powstałych w procesie rafinacji ropy naftowej. Jak zauważa firma doradcza EY, zastąpienie go zielonym będzie stanowiło wyzwanie kapitałowe i organizacyjne, ale to wciąż dużo łatwiejsze zadanie niż budowanie popytu i infrastruktury od zera. Dlatego pozycja startowa Polski u progu rewolucji wodorowej wydaje się dobra.
– Nasz potencjał produkcji i odbioru wodoru jest duży, ale jeżeli natychmiast nie odblokujemy regulacji związanych z produkcją zielonej energii, nie zwiększymy udziału zielonej energii w produkcji energii w Polsce, to dalej nie będziemy mogli mówić o zielonym wodorze. W efekcie nasza sytuacja, konkurencyjność naszego przemysłu będzie się pogarszała, a już dziś jesteśmy najbardziej emisyjną gospodarką Europy – zauważa Emilia Makarewicz. – Cały sektor ma jeszcze wiele do zrobienia: w 2030 roku powinniśmy produkować setki tysięcy ton zielonego wodoru, a dzisiaj – patrząc na to, jakie projekty są w rozwoju, na ich lokalizacje i poziom zaawansowania – te cele są na ten moment niemożliwe do wypełnienia. Trzeba to natychmiast przyspieszyć.
Jak wskazuje, rozwój rynku wodoru wciąż napotyka wiele barier. Wśród nich główne są regulacyjna i finansowa.
– Nie każda z nich tak samo mocno wpływa na możliwość realizacji projektów wodorowych. Regulacyjna nie jest taka straszna, całkiem nieźle to idzie. Na ten moment polskie przepisy za bardzo nie przeszkadzają, a europejskie mocno wspierają, wyznaczając kolejne cele i normy. Jeżeli chodzi o finanse, tu jest więcej wyzwań, ponieważ system dotacji jest jeszcze niewystarczający, niedopasowany do regionów i niewystarczająco podzielony na kraje europejskie. Wciąż wymaga pracy. Natomiast widzimy, że zaczyna się to ruszać. Polska już też myśli o tym, żeby wdrożyć własny system wspierania produkcji wodoru i liczymy na to, że on się w niedługim czasie wyklaruje. Z kolei od strony banków apetyt jest różny, zdecydowanie bardziej otwarte na ryzyko są fundusze inwestycyjne, które bardziej przyglądają się wodorowi i chętniej angażują w takie projekty swoje środki finansowe – mówi członkini zarządu Polenergia H2Silesia.
Tempo rozwoju poszczególnych projektów wskazuje, że również pod względem technologicznym jest sporo wyzwań.
– Nie wszystkie projekty uruchamiane są w czasie, ale jest ich coraz więcej, a każdy taki nowy projekt to doświadczenie i lekcja dla firm, dla dostawców kompresorów, dostawców elektrolizerów etc. To daje im możliwość poprawy. Dlatego sądzę, że w momencie budowy czy finalizacji takich inwestycji w Polsce będziemy korzystali już z tych lekcji odbytych w innych regionach Europy – mówi Emilia Makarewicz.
Zainteresowanie inwestycjami wodorowymi ze strony sektora prywatnego jest coraz większe. Zgodnie z zapowiedziami w tym roku ma ruszyć produkcja zielonego wodoru w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Instalacja będzie produkować wodór przy wykorzystaniu elektrolizerów i energii pozyskiwanej ze spalania biomasy, a paliwo trafi do stacji tankowania pojazdów osobowych i autobusów w całym kraju. W technologie wodorowe w tej chwili mocno inwestują również m.in. Orlen i Polenergia.
– Polenergia realizuje swoją strategię w obszarze wodoru zgodnie z harmonogramem, nawet trochę ambitniej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Dobrze nam idzie pozyskiwanie finansowania dla projektów wodorowych, które chcemy zrealizować, więc jesteśmy na dobrej drodze do wsparcia celów, jakie stawia sobie Polska czy Unia Europejska – mówi członkini zarządu Polenergia H2Silesia.
Polenergia rozwija na Górnym Śląsku projekt pod nazwą H2Silesia, zakładający budowę wielkoskalowej fabryki zielonego wodoru o mocy ok. 105 MW, która będzie w stanie wyprodukować rocznie ok. 13 tys. t tego surowca na potrzeby ciężkiego przemysłu i zeroemisyjnego transportu. Jednocześnie może stanowić wsparcie transformacji energetycznej regionu powiązanego z wydobyciem i wykorzystywaniem paliw kopalnych.
Na początku tego roku Komisja Europejska potwierdziła dofinansowanie dla tego projektu w wysokości do 142,77 mln euro w ramach inicjatywy IPCEI Hy2Infra. Projekt Polenergii jest jedynym w Polsce, który został objęty tym programem.
– H2Silesia uzyskała notyfikację Komisji Europejskiej w ramach tzw. programu IPCEI, czyli Important Project of Common European Interest, otrzymaliśmy możliwość dofinansowania na poziomie blisko 143 mln euro. W tym momencie czekamy na finansowanie krajowe i możliwość wystąpienia o środki na poziomie krajowym. Zaraz rozpoczynamy projektowanie, mamy wstępnie wybraną lokalizację, mamy bardzo dogłębnie przeanalizowany rynek dostawców i szykujemy się już do przetargu na EPC, ponieważ wszystko to jest obarczone prawem zamówień publicznych i terminy, jakie musimy wziąć pod uwagę przy tego typu postępowaniach, są liczone w wielu miesiącach – mówi Emilia Makarewicz.
Program Hy2Infra, dotyczący budowy infrastruktury wodorowej w UE, to integralna część unijnej „Strategii wodorowej”, która ma się przyczynić do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Komisja Europejska uruchomiła go w ramach inicjatywy IPCEI (Important Projects of Common European Interest). Uczestniczy w nim siedem państw członkowskich – Polska, Francja, Niemcy, Włochy, Holandia, Portugalia i Słowacja.
Realizowany przez Polenergię śląski projekt fabryki zielonego wodoru H2Silesia jest natomiast jedną z kilku inicjatyw spółki w tym obszarze. Najbardziej zaawansowany z nich to położony na Podkarpaciu H2HUB Nowa Sarzyna. Projekt zlokalizowany na terenie Elektrociepłowni Nowa Sarzyna zakłada budowę instalacji do produkcji zielonego wodoru o mocy 5 MW.