Tomasz Jacyków: Ludzie z niską samooceną zakładają cudze metki i eksponują wielkie logo. Często noszą ubrania podrabiane, czyli są to udawacze, oszuści

Źródło: materiał na licencji: Newseria.pl
blank

Mówi się, że poprzez dobór garderoby wyrażamy swoją osobowość, ale jak podkreśla stylista, w tym przypadku na pewno nie wchodzą w grę ubrania z mocno wyeksponowanym logo. Bo choć można cenić daną markę odzieżową, to przecież nie trzeba być jej żywą reklamą, a już poniżej wszelkiego poziomu jest noszenie podróbek kupionych za grosze. Zdaniem Tomasza Jacykowa trzeba też wiedzieć, jak i gdzie prezentować luksusowe ubrania czy dodatki, bo w odpowiednich miejscach i przez odpowiednich ludzi zostaną one zauważone, a gdzie indziej nikt nawet się nie zorientuje, że są z najwyższej półki i kosztowały krocie.

Z obserwacji stylisty wynika, że w naszym społeczeństwie wciąż nie brakuje osób, które myślą, że ubranie z widocznym dużym logo podnosi ich prestiż i zwiększa wartość. Stylista ubolewa też nad tym, że ubieranie się w marki dla niektórych stało się pewnego rodzaju stylem życia.

– Są dwie strony tego medalu, pierwsza jest taka, że ludzie, którzy zakładają marki, chcą zaznaczyć siebie. Często mają oni niską samoocenę i w związku z tym, żeby się pokazać, zakładają cudze metki. Ponieważ są one drogie, to chcą, żeby inni pomyśleli, że oni są bogaczami. Ludzie często też noszą ubrania podrabiane, czyli są to udawacze, oszuści, tylko że oni przede wszystkim oszukują samych siebie. I to jest jedna grupa. A w drugim segmencie chodzi o to, że high fashion, moda luksusowa jest szalenie zobowiązującym zjawiskiem i dobrze wygląda tylko w określonych miejscach – mówi agencji Newseria Lifestyle Tomasz Jacyków.

Na potwierdzenie tych słów podaje kilka przykładów.

– Jeżeli idzie pani w klapkach Hermèsa, z torebką Vuittona, w sukience Hermèsa w Monte Carlo, to tam nikt na nią nie zwróci uwagi, powiedzą tylko, o, fajnie wygląda. A w momencie, kiedy ona pojawiłaby się na placu Zbawiciela, to wszystkim by oczy na wierzch wyszły. Z kolei klapki Hermèsa są do klapania po marinach Saint-Tropez, Monte Carlo, a nie po „Zbawixie” czy Mielnie, bo w Mielnie nikt nie zwróci na nie uwagi. Luksusowe brandy w odpowiednich okolicznościach przyrody wyglądają zupełnie normalnie, a wyniesione poza swoje miejsce przeznaczenia zaczynają krzyczeć i wrzeszczeć, są perwersją. Słowo perwersja oznacza używanie czegoś niezgodnie z myślą jego przeznaczenia – tłumaczy.

Tomasz Jacyków podkreśla, że sama marka nie zrobi z nas lepszego czy bogatszego człowieka, nie podniesie naszego statusu społecznego, nie zapewni lepszego towarzystwa i nie pomoże osiągnąć sukcesu.  Ubrania z najwyższej półki zarezerwowane są tylko dla elitarnego grona.

– Moda luksusowa nie jest ostentacyjna, bo ona jest przeznaczona dla 2 proc. ludzi na Ziemi. Marki luksusowe też luksusowo się sprzedają. Jeśli wchodzimy do danego miejsca, to czujemy, że jest to luksusowy brand. U nas nie ma za dużo takich butików, natomiast na świecie ochrona, która stoi przed tymi sklepami, ma takie miny, że chciałaby zabić. Bo chodzi o to, żeby przestraszyć gapiów, żeby nie wchodzili tam ludzie, którzy nagle złapią się za głowę, że torebka kosztuje 3 tys. euro – dodaje.