Źródło: materiał na licencji: Newseria.pl
Aktor nie ukrywa swojego rozgoryczenia wynikiem wyborów prezydenckich. Jego zdaniem podziały w naszym kraju są tak głębokie, że Karol Nawrocki nigdy nie będzie prezydentem wszystkich Polaków. Piotr Zelt uważa, że minimalne zwycięstwo kandydata popieranego przez PiS może mieć dalsze niekorzystne konsekwencje. Zastanawia się więc, jaka przyszłość nas czeka, a jego rokowania raczej nie są nasycone optymizmem.
Piotr Zelt podkreśla, że pójście do lokalu wyborczego i oddanie głosu zajmuje góra kilkanaście minut, a pozwala zadecydować o tym, kto przez najbliższe pięć lat będzie zasiadał w Pałacu Prezydenckim, a co za tym idzie – o przyszłości i kształcie naszego państwa.
– Generalnie korzystam ze swojego przywileju, ze swojego prawa do głosu i biorę udział we wszystkich wyborach. Tym razem oczywiście też głosowałem – mówi agencji Newseria Piotr Zelt.
Od kilku dni trwa gorąca dyskusja na temat wyników wyborów prezydenckich. Niemal połowa głosujących nie akceptuje zwycięzcy, bo ich zdaniem człowiek z taką przeszłością nie powinien piastować tak eksponowanego stanowiska politycznego. Prezydent czuwa bowiem nad przestrzeganiem Konstytucji RP, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, reprezentuje Polskę w stosunkach międzynarodowych, nadaje ordery i odznaczenia, a także ma prawo łaski. Piotr Zelt zastanawia się, jakie zmiany czekają teraz Polaków.
– Pęknięcie jest bardzo głębokie, po prostu jesteśmy w Polsce podzieleni na dwa obozy. To się cały czas pogłębia i to mnie oczywiście bardzo martwi, ze względu na mój los, ale jeszcze bardziej na los mojej córki, która ma 17 lat i przed nią całe życie. Martwię się więc o to, w jakim kraju przyjdzie jej żyć. Jestem zakochany w Polsce, ona jest pięknym krajem, ale niestety chyba nie potrafimy w harmonijny sposób zarządzać naszą wolnością i dbać o dobrobyt naszego kraju, tylko cały czas próbujemy sobie robić wbrew, tak to już jest – tłumaczy.
Piotr Zelt nie ukrywa, że w wyścigu o fotel prezydencki wspierał właśnie urzędującego włodarza Warszawy. Jest więc rozczarowany i zawiedziony, że tak niewiele zabrakło. Rafał Trzaskowski uzyskał 49,11 proc., a jego kontrkandydat Karol Nawrocki – 50,89 proc. O zwycięstwie przesądziło 369 591 głosów. Jego zdaniem taki wynik wyborów nie wróży niczego dobrego, a podziały na scenie politycznej i w społeczeństwie mogą się jedynie utrwalić.
– Nie chcę krytykować nadmiernie jednej ze stron tego konfliktu i podziału, ale myślę, że strona zwycięska w tych akurat wyborach zadba o to, żeby te podziały były coraz głębsze – dodaje aktor.